Dom Chestera

- Jednakże jedna osoba nie powinna mieć problemu z dostaniem się do zamku. - jego głowę wypełniła masa myśli. Setki planów przedarcia się przez miasto przelatywało mu przed oczyma. Oprócz tego pojawiała się postać ojca przywoływana z głębi pamięci, wizja pięknego domu w lesie i wyobrażenie co może znajdować się w reszcie książek.
- Pójdę do Nero, jutro. Teraz warto by zrobić porządek w tych rzeczach i trochę wypocząć przed niebezpieczną wycieczką. - to powiedziawszy zaczął układać różne przedmioty na półkach.

- Chyba zwariowałeś nie możesz tam iść zabiją cie- wywróciła oczami i wstała
.- Nie dasz rady przemknąć sie tam nie zauwazonym

- Jeszcze nie zwariowałem - powiedział ustawiając kufry pod ścianą - myślę racjonalnie. Przedostanie się do miasta będzie dziecinnie proste. A do zamku przeniknę używając pewnych sztuczek. Nic prostszego.

-Jak Chcesz.. ale uważaj na siebie... Może Ci sie cos stać- stwierdziłą i pokręciłą głową.

- Nie martw się. Potrafię o siebie zadbać - przepchnął olbrzymią skrzynię w róg pomieszczenia - teraz jest tutaj czyściej - szybko wybiegł na zewnątrz i zebrał trochę liści na posłanie. Ułożył je pod jedną ze ścian. - Prawie jak przytulne mieszkanko. - powiedział siadając wygodnie na posłaniu.

-A ja wiem jak tam jest no jak chcesz- usiadła znów na krześle i założyła noge na noge.
-Tak-uśmiechneła sie lekko. - I ciepło tu masz.

- Wierze na słowo, że jest tam niebezpiecznie. Ale muszę poznać prawdę. Nigdy nie pragnęłaś czegoś z całego serca? Muszę wiedzieć.

-Np ja cie dobrze rozumiem, no ale niewiem... rób jak chcesz- wzruszyła ramionami - ale uważaj.- oparła sie o blat stołu.

- A więc postanowione - położył się wygodnie na posłaniu - A teraz wypadało by wypocząć. - spojrzał na dziewczynę - Jak chcesz to się połóż, miejsca jest dosyć sporo.

Posiedze pomysle a potem sie połoze, dobrze?-uśmiechnełą sie lekko do niego.

- Nie ma najmniejszego problemu. Czuj się jak u siebie w domu, chociaż wątpię, czy kiedykolwiek mieszkałaś w piwnicy. - puścił jej oko, po czym przekręcił się na drugi bok. Zamknął oczy, lecz nie mógł spać. W jego głowie skumulowały się myśli, wymagające przemyślenia. W końcu jednak zmęczenie zwyciężyło i Chester zagłębił się w świat snu.

Wstała kiedy tylko zauwazyła że zasnął. Wyszła cichutko z pokoju i usiadła nad strumykiem zamaczając nogi w chłodnej wodzie , przymkneła oczy.

Jego sen był przedziwny. Widział siebie siedzącego na gałęzi drzewa, gdzieś nad leśną drogą. W pewnym momencie pojawia się samotny jeździec, z kapturem nasuniętym na głowę. Chester zeskakuje zwinnie z drzewa i wyciąga broń w kierunku podróżnika. Tamten również chwyta za ostrze i zaczyna się pojedynek. Chester z niemałym trudem wygrywa i odcina głowę swojego przeciwnika wraz z owym kapturem. Gdy ta toczy się po ziemi, rozpoznaje twarz. Jest to twarz jego ojca... Sen kilkakrotnie się powtarza, a na końcu pojawia się czara pustka, w której nie ma nic, oprócz niego samego.

Siedziała i machała sobie nogami w wodzie, wzieła głęboki wdech zastanawiałą sie jak tam idzie Migtoxowi czy uda sie mu odzyskać jej naszyjnik. Wyciszyła sie i pogrązyła w myślach.

Jego sen wywoływał w jego podświadomości niepokój, strach i nienawiść do samego siebie. śnił tak niespokojnie, przekręcając się z boku, na bok, kręcąc się niemiłosiernie, wręcz rzucając po posłaniu.