Miasteczko

Biegła zanim , zwinnie sie przemieszczając. Złapie go. Już go ma! Dostanie nagrode... Jupi! Kiedy już wbiegła za nim w jedna z ciemnych uliczek uśmiechneła sie łobuzierso.
-Nie uciekniesz mi- zamruczała.

- Jesteś tego taka pewna? - wyszeptał wykręcając dziewczynie brutalnie dłonie i przyciskając ją do zimnego muru. Mogła czuć jeg ciepły oddech na swoim policzku.
- Kim jesteś?

Szybko i zwinnie wyplątała sie z uścisku Migtoxa.
-Nie tak mocno , Książe- zaśmiała sie łapiąc go i przyciskając do ściany.
-Apocalypse me imie.. i pewnie ci nic nie mówi- zasmiała sie do jego ucha.

- Apocalypse - powtórzył cicho wpatrując się w kocie oczy nieznajomej dziewczyny, w których widział własne odbicie. Jego policzek wciąż był opuchnięty, jednak dzięki łzą jednorożca czuł doskonale.
- Co obiecał Ci mój ojciec? Pieniądze? Złoto? Wolność, a może życie? - zakpił i delikatnie wyrwał swoją dłoń z jej uścisku nie spuszczając z niej spojrzenia.

-Satysfakcje bede miała- zaśmiała sie. No tak Calypse była lizusem.Wiedziałą że jeśli przyniesie tą zdobycz zyska w oczach króla wiekrze znaczenie. Że król ją doceni. Złapała go mocno za dłoń.
-Grzecznie Kotku pójdziesz zemna- uśmiechneła sie zadziornie i musneła ustami jego szyje zaczepnie.-zrozumiano?

- Jak sobie życzysz - odrzekł z dziwnym, wręcz niepokojącym spokojem w gosie. Jego czarne oczy bezczelnie wpatrywały się w dziewczynę, jakby oceniał ją od skali 1 - 10. Po chwili na jego twarzy pojawił się lekkim, wręcz serdeczny uśmiech.
- Prowadź, Calypso - rzekł po chwili.

- Coś kombinujesz, czuje to-powiedziała mrużąc kocie oczy. Zdziwiło ją lekko zachowanie królewskiego syna. Wkońcu przedchwilą jeszcze uciekał. Ale co tam , wyciągneła szytyle t przymocowany do uda i przytawiła mu do pleców.
-Chyba jeszcze wiesz gdzie znajduje sie Zamek..ale nie radze ci uciekac- przejechała delkiatnie ostrzem noża po jego plecach nie zostawiajac nawet rysy na plecach. No no musiała przyznać przystojny ten ksiąze.

- Jak sobie życzysz - powtórzy po raz kolejny wychodząc na główną ścieżkę, która prowadziła wprost pod zamek, który rysował się na tle ciemnego nieba. Chłopak ni zareagował w żaden sposób, gdy nieznajoma pzyłożyła ostrze noża do jego pleców. Nawet go nie poczuł. Był zbyt pochłonięty własnymi myślami. Nie wziął ze są broni, oprócz niewielkiego sztyletu, który kiedyś dał mu ojciec. Był on schowany za wysokim, czarnym bucie.
- Dlaczego to robisz? - zapytał jakby rozmawiali o pogocie. - Jeżeli nie chodzi o ogactwa, wolność ub życie to może o wzgędy u mego ojca?

- A co cie to obchodzi?- mrukneła patrzac na plecy chłopaka.- Mało ważne to chyba.. co nie?- uniosła swoją brew. - Nie powinno cie to interesować, Książe- ostatnie słowo specjalnie zaakcętowła śmiejac sie cicho.

- Dlaczego? - zapytał spoglądając na nią z szerokim, serdecznym uśmiechem, jak gdyby uśmiachał się do starej, dobrej znajomej. Leko przyspieszył rozglądając się dookoła. Nie przemował się dziewczyną. Była jednym z wielu prolemów.
- Co zrobisz, gdy oddasz mnie królowi? - zapytał z nutką pirytowania w głosie. Tak, dziewczyna poruszała się z kocim wdziękiem, wręz płynąc w powietrzu.

- odejde biorąc nagroda.. aż tak cie to interesuje? dlaczeko- zapytała idac szybciej, rozejrzała sie jeszcze zerkajac na Gaela. Uśmiechnełą sie do niego przepraszająco i mrugneła do niego okiem jagby chciała powiedzieć by czekał czy coś.

Nie spojrzał na Gaela. Wpatrywał się przed siebie w zbliżającą osiężną bramę zamową. Jeszcze parę kroków. Jeden krok...
- Kto pytanie nie błądzi, ślicznotko. - dparł cicho i zatrzymał się, aby spojrzać w oczy dziewczyny. - Miło było Cię poznać - dodał z uśmiechem i przekrozył bramę.
[zamek]

W miasteczku wydano kolejny dekret na mocy, którego każdy kto przyprowadzi do zamku martwego księcia zostanie przez króla hojnie wynagrodzony oraz zostanie mu nadane iano szlachcia Nero.