Jarmark.

W Bianco wszystko było białe. Ale nie na jarmarku. Ten wprost krzyczał kolorami, fakturami i kształtami. Przez chwilę Sandra zagapiła się na tę różnorodność. Wspaniałe.! Tyle pięknych drobiazgów.! Sandra szła powoli zachwycając się tym wszystkim. Tyle mogłaby tu kupić wspaniałych rzeczy, a jednak nie miała pieniędzy. Natychmiast się opanowała. Najpierw praca.! Potem przyjemności. Poszła więc przed siebie. Od czego by tu zacząć.? Natychmiast pomyślała o karczmie. No to cel karczma.! Już z daleka zauważyła odrapany szyld i przyspieszyła kroku. Weszła do środka. Już rano było tam strasznie tłoczno i duszno. Sandra sapnęła i ruszyła w kierunku barku, ledwo się przeciskała przez wszędzie stojące krzesła. W końcu dotarła. Barmanka, kobieta lat ok.40, ogniste włosy zaplecione w warkocz, czyściła właśnie kufel. Spojrzała na Sandrę podejrzanie.
-czego.?
-szukam pracy.
Ognista barmanka wysunęła do przodu podbródek.
-co umie.?
Egge trochę zbiło z tropu.
-mam świetny refleks, jestem bardzo zwinna, świetnie będę operować między tymi stolika. Poza tym potrzebuję pieniędzy. Na gwałt.-rzekła wyzywająco. Postanowiła się nie cackać. Barmanka spojrzała na nią kpiąco.
-mizernaś i chuda jak szkapa. Nie nadajesz się.-stwierdziła i odwróciła się do Sandry tyłem.
-i kota weź. Bo mi nabrudzi i kto to posprząta.?
Sandra pokazała odwróconej tyłem barmance środkowy palec i ruszyła do wyjścia. Wcześniej zdążyła jednak zakosić z baru paczkę fajek i zapałki. Jak będzie trafiać na takie, jak ta ognista za każdym razem to chyba wybuchnie. Wyszła przed budynek, oparła się plecami o ścianę i kopsnęła jednego szluga. Wydmuchała dym w górę i pomyślała, że dawno już nie paliła. Bo i za co.? Stała tak chwilę, aż z baru wyszedł jakiś mężczyzna w skórzanej zbroi. Stanął obok Sandry.
-pracy szukasz.?
-no.-dmuch.
-idź na dwór.-rzekł nie patrząc na dziewczynę, tylko penetrując uważnym spojrzeniem okolicę.
-tylko, królowa nie może wiedzieć. Zdaj się na kota. Szukaj pralni.
I poszedł. No dobra. Fajnie. Sandra zgasiła peta, rzuciła go na podłogę i zdeptała.
-to na dwór.-rzekła, a w duchu pomyślała. "to pewnie to białe, górujące nad wszystkim"...

[dwór.]

Super... no tu to do cholery wszystko jest białe. B I A Ł E...yhhh . Zauważyła Jarmark.Pomysła że może być tu dość ciekawie. Dużo ludzi , wreszcie jakiś kolory. Może Migtox miał ochote sie gdzieś tu ukryć? Zawsze była posłuszna królowi.. Na dodatek była nagroda! No no.. będzie ciekawie.

Sandra wracała właśnie do domu jarmarkiem. Miała nadzieję sobie coś kupić po pierwszej wypłacie. Może to.? Nie... Może coś dla tygryska.? A może coś nowego i wytrwałego do ubrania...?

Rozglądała sie ale również uciekała przed nogami ludzi, no co jest zaraz ją podeptacie! Halo! Nikt niezwracał na kota uwagi.

Zobaczyła kota. Czarny pers. No, ładny, ładny. Minęła go i podeszła do jednej z budek.

no tak to raczej go nie znajdzie. Przysiadła i zaczeła wylizywać futro.

W końcu stwierdziła, że jest tu dla niej za tłoczno. Ludzie, ludzie, wszędzie ludzie. Nie pasowała tu i bynajmniej nie chodziło o jej sukienkę roboczą. Postanowiła pójść. Ale gdzie...? Pomyśleć. Pomyśleć w samotności. I popływać. Cel jest, teraz tylko realizacja.

[jezioro]

Kot zmnierzył wzrokiem blondynke. Nie tutejsza? no tak sie jej wydawało. Postanowiła iśc za nią może sie czegoś dowie?Ruszła za blondyną.
[jezioro[