Ścieżka zjaw

-Często słuchasz tych opowieści?-spojrzałą na chłopaka i przyjrzałą sie mu przez dłuższa chwilke.

Odwrócił spojrzenie.
- Kiedyś pragnąłem aby być jednym z nich. Pragnąłem wolności, która nie była mi dane. - odparł po dłuższej chwili lekko marszcząc brwi. W oddali zamajaczył zarys miasteczka.
- Wtedy wymykałem się do portu i słuchałem opowieści wierząc, iż są prawdziwe. Tak jak każdy chłopak w krainie Nero.

Zaśmiała sie i spojrzała przed siebie przeczesujac biale wlosy kóre rozwiał jej wiatr.
-Jesteś inny niż swój ojciec

Przez jego twarz przemknął uśmiech, którego elfka nie mogła dostrzec, gdyż był odwrócony do niej plecami.
- Dziękuje, Alex - odparł skracając jej imię i pociągnął ją za dłoń wychodząc na zlaną w słońcu drogę do miasteczka
[miasteczko]

-Ty idioto puść mnie. Puść mnie!-krzycza i nagleprzemieniła sie wczarnego kota zeskoczyła mu z ramion i nastroszyłą sie przemieniajac znow w człowieka.
-Odbiło ci?! - byłą wkurzona i to bardzo.. Wkuurzony kot nie jest zbyt miły.

Nie był zaskoczony jej przemianą. A może po prostu tego po sobie nie okazał. jego gowie chuczało od słów i pytań, na które nie znał odpowiedzi. Był wściekły i właśnie to dziewczyna mogła dostrzec w jego oczach.
- Powiedźmy, że ratuje Ci życie - warknął i bez dodatkowych słów ruszył przed siebie. Nie obchodziło go gdzie idzie. Byle jak najdalej.

Usiadła wkurzona patrzac na niego.
-Idiota!- krzykneła jeszcze raz i rozejrzała sie.Super gdzie sie znajduje?!

Zatrzymał się po kilku sekundach i rozejrzał dookoła. Las Nocnych Krzyków, cudownie!!
Chłopak dotknął zakrwawionego policzka, który zdoiło głębokie rozcięcie. Wspaniale!! Wygląda jakby przed chwilą stoczy bitwe domową.
Westchnął i wrócił do dziewzyny kucając przed nią.
- Chodź. Zaprowadzę Cię tam gdzie będziesz chciała - rzekł znużonym głosem.

-Spadaj- mrukneła i wstała.- dam se rode, ale dzieki- mrukneła i odgarneła ciemne włosy.Znowu została oszukana.. no ale dobrze że przynajmniej coś dostała.Wyciągneła woreczek i zaczeła przeliczać złote monety. Może starczy na jakiś domek czy coś?Spojrzała nagle na chłopaka.
-Jesteś ranny- zauważyła trafnie. Brawo!- może lepiej znaleść jakiś strumień i przemyć to?- miła? niemozliwe!

- Dzięki - odrzekł po chwili i wyprostował się spoglądając na dziewzynę. Tu ich drogi się rozdzielały. - Poradzę sobie - nie chciał być opryskliwy jednak tak mogło to zabrzmieć.
Nie czekając na reakcje dziewczyny dodał:
- Tamtą drogą dotrzsz do Selvatico - wskazał na ścieżkę, którą zamierzał sam podążać. - Zaś tamtą do Nero, do puszczonej chaty pustelnika. Możesz tam zamieszkać. A tamta - wskazał na kolejną. - Prowadzi do Bianco. Życzę Ci powodzenia - dodał ze szczerością w głosie.

-Chata pustelnika, brzmi kuszonco- stwierdziła i ruszyłą w jej strone...no i plask w czoło.. Zostawiła Gaela ruszyłą do Nero by go znaleść.

Ruszył przed siebie, a raczej szedł powłócząc nogami. Nie wiedział, gdzie powinien sie udać. Nie miał zamiaru wysłuchiwać słów Alex oraz widzieć w jej oczach troskę, na którą nie zasługiwał.
Westchnął i przyspieszył wchodząc do lasu Selvatico i schodząc na ścieżkę, która prowadziła do wodospadu.
[wodospad]

I tutaj ogień rozprzestrzeniał się z prędkością światła. Gael biegł ciągnąc za sobą drobną Calypse. Razem z nimi biegło kilkadziesiąt ludzi Nero, pragnących uciec przed kataklizmem. Jedynym celem, było teraz wydostanie się z dzielnicy. Ba, z krainy, bo to ona dotknięta była tym nieszczęściem. Nie miał pojęcia gdzie, nie miał pojęcia jak. Tutaj się urodził, tutaj się wychowywał, nie znał granic krainy, anie tego, co było daleko za nimi.

Potkneła sie i upadła rozcinajac kolano.
-Cholera!-mrukneła starajac sie podniesc.Wkoncu sie jej udało. Biegła kulejac.

-no chodź.-poganiał ją Gael. Byli gdzieś przy wschodniej granicy, widział, że ludzi kierują się w tamtą stronę. Gdyby tak próbować tam uciec.?
-Apo, co jest za wschodnią granicą.?-krzyknął i przystanął by spojrzeć na kulejącą Calypse. Nowy wstrząs ogarnął ziemię pod ich stopami.