Podejrzane zakątki, ciemne uliczki, ledwo stojące domy.

- A co z nim? - spojrzała na niego uważnie.

Chłopak lekko zmarszczył brwi.
- Zaopiekuje się nim moja matka... - odparła po dłuższej chwili, spoglądając na lekko przygarbioną sylwetkę kobiety.

Skinełą głową patrzac na niego i postroznie podajac mu dziecko.

Ostrożnie wziął maluszka, który zdawał się ważyć niewiele więcej niż podręczny tobołek. Błękitne oczka gaworzącego bobasa wpatrywała się w chłopaka, a pulchna rączka pacnęła go w głowę.
- Bądź grzeczny Orfano. - wyszeptał i podał go matce, w której oczach dostrzegł smutek. - Z niedługo wrócę. - dodał i prawie uciekł, nie chcąc widzieć oskarżenia wymalowanego na twarzy kobiety.
- Chodźmy. - rzekł cicho do elfki spuszczając głowę.

- Co jes?- zapytała idąc za nim.

- Nic...po prostu...moja matka zasługuje na coś więcej niż to, co mogę jej dać. Nie potrafię nawet powiedzieć jej prawdy, chociaż jestem pewny, ze ona wie...wie, ze go zabiłem. - wyszeptał zrzucając z serca dziwny ciężar i wychodząc z hali.
[burdel]

Połozyłą dłon na jego ramieniu i obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
-Ona wie że ją kochasz, że chcesz dlaniej jak najlepiej.
[burdel]