Niewielki placyk pośrodku wioski

- Wynoś sie z woski.. nie masz prawa tu przebywać-Krzyczałą gźnie nie podobało sie jej to że "potwory" z nero najerzdzają wioske-WYNOŚ SIE!

Nieznajoma roześmiała się cicho, melodyjnie co mogło zdziwić nie jednego przeciwnika, który uważał "cienie", za istoty piekielne. Jednak niekiedy pozory mylą...
- Nie chce skrzywdzić Twoich poddanych księżniczko - wyszeptała zbliżając się do elfki. Jej ruchy były płynne, bezgłośne. - Jedynie Cię ostrzec i spytać o pewną osobę, która mieszka lub przebywa w tym lesie.

Jej serce zabiło szybciej.
- Odejdz.. nie znajdziesz go tu...odejdz- wiedziałą że nie może pokazać ze sie boji. A wychodziło jej to całkiem całkiem.
-Szukaj go gdzieś indziej ale nie tu.

- Nie o niego mi chodzi, księżniczko - wyszeptała nieznajoma rozglądając się uważnie po wiosce, jakby oczekiwała, że kogoś zauważy. Kogoś, kogo szukała od paru dni.
- Lecz o pewnego mężczyznę, który kiedyś mieszkał w tym lesie, a może nadal tutaj przebywa. Zwie się Chester. - dodał z doskonałym spokojem w głosie.

Elfka sie zdziwiła i to pożadnie.
-Chester...hm....-zastanowiła sie , przynajmniej tak to wygladało.- Nie znam takiego osobnika , a jakoż iż jestem Ksieżniczką znam każdego zwioski.. więc musiałaś sie pomylić lub może nie w tej częśći lasu mieszka, żegnam- machneła mieczem wskazując kierunek z którego przybyła- żegnam- powtórzyła.

- Kłamiesz, księżniczko... - wyszeptała nieznajoma kładąc dłoń na karku swego wierzchowca, który niecierpliwie rył kopytami żwirową ziemię. Gdy skrawek czarnego płaszcza delikatnie opadł, elfka mogła ujrzeć bladą, wręcz białą skórę nieznajomej oraz smukłe palce gładzące sierść konia.
- Jednak zgodnie z Twoim życzeniem odejdę, gdyż wkrótce ponownie się spotkamy. - dodała prawie bezgłośnie odwracając się do elfki plecami.
- Ostrzeż oraz pozdrów swego ojca od Edvy - owe słowa zabrzmiały kiedy nieznajoma opuszczała wioskę.
[dom Chestera]

Zmęczona przysiadła wreszcie na gałęzi drzewa, odprowadzając wzrokiem mroczną wojowniczkę. Nie chciała ujawnić tego, że jest z Nero. Gdy ta wreszcie odjechała, jej wzrok spoczął na jasnowłosej elfce. Była niemalże pewna, że ta będzie umiała jej pomóc w odnalezieniu matki. Jej wzrok spoczął na zakrzywionym ostrzu, ukrytym pod jej płaszczem. Przełknęła ślinę, po czym zeskoczyła z drzewa, tym samym ujawniając się.

-A ty kim jesteś?- zapytała patrzac na dziewwczyne któa zeskoczyłą z drzewa.

- Młodą kobietą. - zauważyła. Ukłoniła się nisko, a na jej twarzy zagościł blady uśmiech
- Przyszłam prosić cię o pomoc.

Ayashia zrób sobie podpis.

Schowałą miecz do pochwy.
-O co chciałas prosic- zapytała przeczesując platynowe włosy.

Rozglądnęła się wokół i zmrużyła oczy.
- Szukam swojej matki, elfki Diael. Wiem tylko, że żyła w tej wiosce wiele lat temu. Nie znałam jej nigdy, nie wiem jak wygląda i nie mam pojęcia, czy jeszcze żyje. Chciałabym się tylko dowiedzieć, co się z nią stało.

Przysiadła na pieńku i podparła głowe.
-Wiele lat tem.. będzie cięzo.. ale postaram ci sie pomuc.. moge poznać twe imie?- zapytałą patrzac na półelfke.

Oparła się o drzewo i zaczęła nerwowo muskać paznokciami nierówną korę. Zastanowiła się porządnie, zanim odpowiedziała. Miała tak wiele fałszywych imion, że czasem sama się gubiła, jednak to wszystko było dla zapewnienia jej bezpieczeństwa.
- Ayashia. - odrzekła w końcu.
W końcu podanie prawdziwego imienia jednej osobie, nie mogło poczynić wielkich szkód.

-Nie masz zadnych informacji o matce. żadnych?- chciała dsie upewnic no co?

- Prawie dwadzieścia lat temu zakochała się w człowieku z Nero i uciekła. Lecz potem z nie znanych mi powodów zostawiła mnie w domu normalnego małżeństwa i znów tu zamieszkała. - mruknęła, po czym przeszukała swoją pamięć w poszukiwaniu szczegółów. - Być może miała jeszcze jedno dziecko, z elfem księżycowym, którego imienia nie znam.